To kolejny temat, który nasunęło życie, a dokładnie mój ostatni dyżur w szpitalu.
Alkohol, etanol, C2 H5 OH, znany i spożywany od dawna.
Już około 4000 lat p.n.e. pojawiły się pierwsze przekazy o spożyciu piwa na terenach Mezopotamii. Pierwsze problemy alkoholowe i ich opisy, pochodzą z Egiptu. W średniowieczu natomiast, napoje alkoholowe pito częściej niż wodę!
A alkohol jako lekarstwo?
Owszem.
Do XX wieku stosowano w medycynie alkohole, jako lekarstwo, co potwierdza łacińska sentencja in vino salus (w winie zdrowie). Alkohol używany był jako środek dezynfekcyjny, odkażający, znieczulający, wykorzystywany nawet w czasie operacji (pamiętacie operację, jaką wykonał Znachor i jak znieczulał pacjenta?).
Tylko dawka decyduje o tym, czy coś jest lekiem, czy trucizną. Tak mawiał dawno, dawno temu ojciec nowożytnej medycyny, Paracelsus.
I miał rację.
Początek nadużywania alkoholu w Polsce nastąpił w XVI wieku, wraz z pojawieniem się wódki. Umiłowanie biesiad zrodziło potwierdzenie w sentencji in vino verias (w winie prawda). Wiek XIX przyniósł kolejny, wielki rozwój spożycia alkoholu.
A jaka to była skala problemu?
W XIX wieku szacowano, że na jednego mieszkańca Polski przypada 10 litrów czystego alkoholu na rok! W 1852 roku powstała pierwsza książka o chronicznym alkoholizmie, który uznano za chorobę. Tyle historii.
A jak wyglądało zdarzenie dyżurowe?
Otóż Pogotowie Ratunkowe przywiozło do szpitala pacjenta z napadami padaczkowymi, powtarzającymi się co chwilę, czyli z tak zwanymi napadami gromadnymi. Po ustąpieniu ataku pacjent był w logicznym kontakcie, odpowiadał na pytania i przyznał się do spożycia alkoholu. Powiedział też, że choruje na padaczkę, ale PONIEWAŻ PIJE, TO NIE BIERZE LEKÓW, bo wiedział od lekarzy, że nie wolno łączyć leków z alkoholem! Wykonane badania laboratoryjne potwierdziły obecność alkoholu we krwi. Wynik wynosił 5, 1 promila!
Dużo? Bardzo dużo, jednak lekarzy mających często dyżury na izbie przyjęć to nie szokuje, bo nie jest to taka znowu rzadkość. Stężenie alkoholu powyżej 4 promili uważa się za zagrożenie życia, gdyż może wtedy dojść do porażenia ośrodków: oddechowego i krążenia.
Nasz pacjent, mimo tej ilości promili, chciał iść do domu, tyle tylko, że nie potrafił samodzielnie stanąć na nogi. Nie chciał się jednak zgodzić na pozostanie w szpitalu. Dopiero, gdy usłyszał, że ma dwie możliwości do wyboru – albo Izba Wytrzeźwień, za którą zapłaci, albo szpital- zgodził się pozostać w szpitalu. Bo szpital oferuje mu wszystko za darmo.
Jak się okazało, na padaczkę nasz pacjent choruje od dawna. Miał zalecone leki, no ale, z wiadomych powodów, sam je odstawił. Był też z na leczeniu odwykowym, bez efektu.
Został przyjęty do odtrucia na oddział wewnętrzny, a jako pacjent był niezwykle kłopotliwy, bo agresywny, niechętny do leczenia. Z pewnością, jak tylko poczuje się lepiej, to sam opuści szpital, by po jakimś czasie wrócić, jak bumerang, z podobnymi objawami.
Tyle o pacjencie, ale wracając do alkoholu, czy wiecie jakie skutki powoduje w organizmie?
Wpływa on głównie na ośrodkowy układ nerwowy, powodując zmianę nastroju, sposobu myślenia i zachowania. Uważa się, że jest środkiem pobudzającym, a w rzeczywistości jest depresantem. Tylko początkowa faza to pobudzenie, kolejne to już senność, znużenie, spowolnienie.
Nie ma też takiej dawki alkoholu, która zdrowiu nie szkodzi.
Nie ma bezpiecznej dawki alkoholu, jednej dla wszystkich.
Nie trzeba być jednak od razu abstynentem, ale…
To raport zamieszczony przez Lancet:
Prawdą jest, że kieliszek czerwonego wina chroni przed chorobami serca, ale zwrócono też uwagę na to, że alkohol zwiększa ryzyko nowotworów, zakażeń, wypadków i urazów. Główny autor tego raportu z Uniwersytetu w Waszyngtonie uważa, że uwzględniając te fakty, nie ma bezpiecznej dawki alkoholu dla zdrowia. Ryzyko zachorowana rośnie proporcjonalnie do ilości spożytego codziennie alkoholu. Nawet jeden drink, piwo czy kieliszek wina, spożywany CODZIENNIE jest szkodliwy. W Polsce, mężczyźni wypijają średnio 3-4 drinki dziennie, kobiety 1-2.
A jak wpływa takie codziennie przewlekłe spożycie alkoholu na układ nerwowy?
Jest szkodliwe.
Pierwsze objawy to zaburzenia poznawcze, następnie zaburzenia pamięci, aż do otępienia włącznie. Kolejne – wspomniana wyżej padaczka alkoholowa.
Dalej – trudności w poruszaniu się i utrzymaniu równowagi, trzęsienie się rąk, gdyż dochodzi do zaniku mózgu i móżdżku. Wart zauważenia jest fakt, że zmiany w ośrodkowym układzie nerwowym są nieodwracalne.
Występują też objawy polineuropatii, czyli uszkodzenie nerwów obwodowych oraz uszkodzenie narządów wewnętrznych– wątroby, do marskości wątroby włącznie, a także serca- powodując kardiomiopatię.
Prawie 80% alkoholików cierpi na niedobór tiaminy. Powoduje to zespól Wernickego – encefalopatia i Korsakowa – psychoza.
Podsumowując te wszystkie dywagacje, nie trzeba być koniecznie abstynentem.
Jak mawiał wspomniany wyżej Paracelsus, a aktualne jest to nadal:
Nic, co jest używane w miarę nie szkodzi, może nawet pomagać, ale picie jakiegokolwiek alkoholu codzienne – to już niekoniecznie.
I tego się trzeba trzymać 🙂