To autentyczna historia mojego pacjenta.
Jest to Zbyszek, mężczyzna w wieku 50 lat, aktywny, sprawny, pracujący zawodowo i wysportowany. Lubił wycieczki rowerowe.
Pewnego popołudnia, po pracy, wybrał się do pobliskiego parku na rowerze. Pechowo najechał na wystający korzeń, przewrócił się, przekoziołkował, mimo kasku na głowie na chwilę utracił przytomność. Po chwili jednak sam wstał, obejrzał się i uznał, że może wracać do domu. Był przytomny, pamiętał zdarzenie, nie krwawił.
Do szpitala zgłosił się dopiero następnego dnia, z powodu bólu miejsca urazu, czyli okolicy nasady nosa i czoła oraz kręgosłupa szyjnego.
Na izbie przyjęć badaniem neurologicznym, poza bolesnością czoła i nosa, drobnymi otarciami naskórka, nie stwierdzono innych odchyleń w stanie przedmiotowym.
Wykonano badania tomograficzne mózgowia, twarzoczaszki i kręgosłupa szyjnego. Badanie głowy nie wykazało zmian.
Badanie twarzoczaszki wykazało stan po złamaniu kości nosa, ale trudno było stwierdzić, czy stare, czy ostre (związane z obecnym urazem).
Kręgosłup szyjny bez zmian pourazowych.
W tym stanie pacjent został wypisany, bo nie chciał pozostać na oddziale celem obserwacji. Nie wyraził też zgody na transport do oddziału laryngologii. Otrzymał więc kartę informacyjną z zaleceniami: zakaz wysiłku, pracy fizycznej, zakaz prowadzenia samochodu, spożywania alkoholu. Zalecono pozostawanie pod opieką innej osoby.
Otrzymał zwolnienie lekarskie, leki przeciwbólowe i skierowanie do lekarza POZ, poradni neurologicznej i laryngologicznej.
Został poinformowany, że w razie wystąpienia jakichkolwiek objawów, konieczne jest pilne zgłoszenie się do szpitala.
W domu miewał bóle głowy, które stopniowo narastały. Brał wtedy leki. Do szpitala jednak się nie zgłosił.
Po tygodniu obudził się rano z drgawkami połowiczymi lewostronnymi i osłabieniem lewych kończyn. Dopiero teraz rodzina wezwała pogotowie ratunkowe.
Pacjent został przyjęty na oddział neurologii.
W wykonanej w trybie pilnym tomografii głowy uwidoczniono krwiak w płacie ciemieniowym wielkości 35×15 mm z niewielkim obrzękiem. To była przyczyna napadu padaczkowego, niedowładu połowiczego i narastającego bólu głowy.
Pacjent przebywał na neurologii 2 tygodnie.
Włączone leczenie przeciwobrzękowe, przeciwpadaczkowe, przeciwkrwotoczne skutkowały i kontrolne badania obrazowe wykazywały regresję zmian.
W badaniu EEG stwierdzono zmiany ogniskowe lewostronne z tendencją do uogólniania się. Ponieważ niedowład utrzymywał się, Zbyszek został przyjęty na oddział rehabilitacji neurologicznej.
Obecnie minęły 2 miesiące od pechowego upadku z roweru. Niedowład kończyn lewych utrzymuje się, ale Zbyszek dużo sam ćwiczy i nadal się rehabilituje. Jest zdrowym, wysportowanym mężczyzną, więc są duże szanse na powrót do zdrowia. Wymaga to jednak czasu.
A czy krwiak ma związek u urazem, jakiego doznał, upadając z roweru?
Oczywiście, że tak.
To kolejny przykład, jak niezwykle istotny jest wywiad i powiązanie faktów. Gdyby nie brać pod uwagę wcześniejszego upadku i urazu głowy, narastających bólów głowy, można by rozpoznać udar, a nie krwiak pourazowy.
Krwiak ten rozwijał się podostro i pewnego dnia dał o sobie znać nie tylko bólami głowy, ale i napadem padaczki.
Szkoda tylko, że Zbyszek nie zgłosił się, gdy ból głowy zaczął narastać.
Leczenie byłoby wdrożone szybciej, a rehabilitacja przebiegałaby dużo sprawniej.