Facebook Envelope
  • Spis treści
  • O mnie
  • Umów się na wizytę
  • Konsultacja z lekarzem on-line
  • Sklep
  • Opinie
  • POBIERZ E-BOOK
Menu
  • Spis treści
  • O mnie
  • Umów się na wizytę
  • Konsultacja z lekarzem on-line
  • Sklep
  • Opinie
  • POBIERZ E-BOOK

LEKARZU, LECZ SIĘ SAM!

korbielow

                                LEKARZU, LECZ SIĘ SAM, czyli Medice, cura te ipsum

Tę łacińską maksymę pamiętam z lektoratu łaciny, który mieliśmy na pierwszym roku studiów lekarskich. A jak znalazła zastosowanie w moim życiu i przypomniała się po wielu latach?

Oprócz wspomnianego i opisywanego już wcześniej żeglarstwa, kolejną moją pasją są narty. Co roku wyjeżdżałam na obozy narciarskie, do Szczyrku albo Zakopanego, gdzie przez 2 tygodnie uprawiałam ten sport, często od rana do wieczora. Były to czasy szkolne i studenckie. W późniejszych latach wyjeżdżałam też do Austrii i Włoch, gdzie oprócz doskonale przygotowanych tras (trudnych do porównania z naszymi), była piękna pogoda, świetna infrastruktura i bajkowe widoki. Wtedy często mieliśmy przerwy na odpoczynek, opalanie się i podziwianie skrzących w słońcu, ośnieżonych szczytów Alp. Przyjemnością z jazdy na nartach zaraziłam swoich synów (jeden jest instruktorem narciarskim) oraz wnuki. Ale, jak to się zdarza w sporcie, nie obywało się oczywiście bez przygód.

Jedna z nich była dość dawno, w czasie, gdy jeździliśmy z moim najmłodszym synem w rejonie Pilska. Syn miał wtedy około 10 lat. Kto zna rejon Pilska, to wie, że na Hali Miziowej (1330 m n.p.m.), gdzie znajduje się najwyżej w Beskidach położone schronisko, z reguły panują dość trudne warunki – albo wiatr, albo mgła, albo oblodzone nartostrady, albo wszystko naraz.

Tak było i tym razem. Warunki były trudne, trasy oblodzone, widoczność ograniczona.

Syn zwykł uciekać mi do przodu. Umówiliśmy się, że co jakiś czas będzie czekać na mnie w określonym miejscu i dopiero potem będziemy jechać dalej, aby nie stracić ze sobą łączności i nie zgubić się we mgle. Tak robiliśmy. Przy kolejnym spotkaniu w umówionym miejscu rozglądam się a syna nie ma… Mimo że jechał z przodu i powinien tu na mnie czekać.

Mgła była dość duża, widoczność ograniczona i do tego lód na nartostradzie. Zaczęłam się denerwować. Rozglądałam się wokoło. W pewnym momencie zauważyłam w śniegu jedną nartę.

To narta mojego syna! A gdzie On jest?

Po lewej stronie trasy było duże, zaśnieżone i zadrzewione urwisko, a narta leżała właśnie blisko tego brzegu nartostrady.  Nagle słyszę wołanie:

 – Maaamo!!

Spojrzałam w dół… Zamarłam. Zobaczyłam tam syna, między tymi wielkimi drzewami, zakopanego po pas w śniegu, z jedna nartą… Jakimś szalonym slalomem musiał spadać między drzewami, ale na całe szczęście nic mu się nie stało.

Z trudem, bo pod górę i w kopnym śniegu, w ciężkich butach narciarskich i z jedną nartą, wydostał się z powrotem na nartostradę, odszukał porozrzucane kijki i opowiedział, co się stało.

Jechał jak zwykle dość szybko i na muldzie chciał wykonać skręt, a ta była oblodzona i wystawał kawałek patyka… Całe szczęście, że ten upadek nie zakończył się poważną kontuzją.

Zjechaliśmy na dół i w tym dniu zakończyliśmy białe szaleństwo. Emocji było aż nadto.

Innym razem byłam również z synami na nartach. Warunki narciarskie tym razem były dobre, pogoda ładna, nic tylko szusować. Jeździło się pięknie. Próbowałam więc sobie nowej techniki zjazdu.

W pewnym momencie, jadąc dość szybko po szerokim odcinku nartostrady, skrzyżowały mi się narty i upadłam. Synowie, jak to zwykle z nimi bywa, pojechali już dalej, zostawiając mnie w tyle, więc zaczęłam się sama zbierać. A tu problem…

Próbując wstać, poczułam silny ból w prawym barku. Ręka pozostawała w odwiedzeniu i każda próba ruchu była bolesna. Jakoś jednak z trudem wstałam. Drugą ręką sprawdzałam, co się stało. Wymacałam główkę kości ramiennej.

Był to wybity bark, czyli zwichnięcie stawu ramiennego. Taką diagnozę postawiłam sobie na stoku. Ból okropny, ręka w pozycji odwiedzionej i synowie już na dole…Co tu zrobić? Jak dostać się na dół?Wzywać pomoc, GOPR?Niestety, telefonów komórkowych jeszcze nie było.

Aby ulżyć bólowi, cudem wypięłam narty i postawiłam je, aby oprzeć na nich obolałą rękę. Nie prosiłam jeszcze nikogo o pomoc. Czekałam, aż sama coś wymyślę albo synowie wrócą się i zobaczą, co mi się stało. Wiedziałam, że jedynym rozwiązaniem jest nastawienie barku. Tylko jak to zrobić samej na stoku?

Starałam się rozluźniać mięsnie obolałej kończyny, opartej o narty, licząc na to, że może mi się to uda. Jeden z synów wrócił się do mnie i powiedziałam, co się stało. Nie było to na szczęście bardzo wysoko i niedaleko był już widoczny ośrodek narciarski, do którego trzeba było się jakoś dostać.

Syn pojechał organizować pomoc, a ja dalej próbowałam nastawić swój wybity bark. W pewnym momencie poczułam ulgę, coś przeskoczyło. Udało się! Mogłam opuścić rękę. Ból nadal był silny, ale postanowiłam, że jakoś dam radę i zjadę sama. Zapięłam ponownie narty, kijki wzięłam pod pachę, bo z nimi nie dałabym rady jechać i powoli, podtrzymując dłonią obolałą rękę, zjeżdżałam na dół.

Gdy zakończyłam zjazd, na dole czekali na mnie już przestraszona rodzina i znajomy ortopeda, zięć właścicieli zaprzyjaźnionego pensjonatu w Korbielowie „U Hrubego”, który szczęśliwie był w tym czasie w górach i chciał mi udzielić fachowej pomocy, czyli nastawić mój bark.

Trudno było mu uwierzyć, że na stoku sama to zrobiłam. Na wszelki wypadek sprawdził stan mojej ręki. Wszystko było ok. Tylko ból bardzo długo doskwierał, a wspomnienie zdarzenia i miejsca, w którym się to wydarzyło, pozostały w pamięci po dziś.

.

Udostępnij:

PrevPoprzedni wpisCHOROBA FABRIEGO
Następny wpisDYSTROFIA DUCHENNEA (DMD)Następny

Zostaw komentarz Cancel Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O autorce

Jestem lekarzem z 40 letnim doświadczeniem w pracy zawodowej, specjalistą neurologiem ze stopniem doktora nauk medycznych. Pracowałam w Klinice Neurologii Sląskiej Akademii Medycznej ( obecny Uniwersytet Medyczny) dochodząc do stopnia adiunkta i stanowiska zastępcy Kierownika Kliniki.

Przez 16 lat byłam ordynatorem oddziału neurologii i oddziału udarowego w Szpitalu Powiatowym w Świętochłowicach, a ponadto przez 5 lat także dyrektorem ds. lecznictwa tego szpitala. Pracując w tym szpitalu ukończyłam studia podyplomowe w GWSH w Katowicach – kierunek : zarządzanie placówkami służby zdrowia.

Poza tym od ponad 20 lat prowadzę w Katowicach samodzielną, neurologiczną praktykę specjalistyczną pracownię EEG ( elektroencefalografia ) a ostatnio od kilku lat również terapię ośrodkowego układu nerwowego metodą Biofeedback. Posiadam certyfikat z neurofizjologii kwalifikujący do oceny badań EEG oraz terapii biofeedback.

Prywatnie, mieszkam w Katowicach, mąż jest lekarzem, mam 3 wspaniałych, dorosłych synów, cudowne wnuki i kochanego psa.☺

Od kilku lat planowałam podzielić się moimi doświadczeniami z pracy zawodowej, spisując ciekawe przypadki, ciekawe zdarzenia humorystyczne ( bo i takie się zdarzają) oraz odpowiadać na częste pytania pacjentów.

Czytaj więcej

Pobierz bezpłatnie mój e-book:

Poularne artykuły

MIASTENIA. OPIS PRZYPADKU
MAJORKA. REWIZYTA
MIASTENIA. CO POWINIEN WIEDZIEĆ PACJENT?
NA CO ZACHOROWAŁ BRUCE WILLIS? Otępienie czołowo-skroniowe
PRZEŁOM MIASTENICZNY. PRZEŁOM CHOLINERGICZNY
MIASTENIA A ZESPÓŁ MIASTENICZNY

Copyright© 2018

  • Spis treści
  • O mnie
  • Umów się na wizytę
  • Konsultacja z lekarzem on-line
  • Sklep
  • Opinie
  • POBIERZ E-BOOK
Menu
  • Spis treści
  • O mnie
  • Umów się na wizytę
  • Konsultacja z lekarzem on-line
  • Sklep
  • Opinie
  • POBIERZ E-BOOK
Korzystamy z plików cookies w celu realizacji usług: statystycznych, społecznościowych, funkcjonalnych. Szczegółowe informacje umieściliśmy w Polityce Prywatności i Bezpieczeństwa.
Akcteptuję
Polityka Prywatności zgodna z RODO & Cookie

Privacy Overview

This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary
Always Enabled
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Non-necessary
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
SAVE & ACCEPT