Padaczka to schorzenie często bardzo trudne do zdiagnozowania i zróżnicowania z innymi stanami napadowymi, z racji bardzo różnej symptomatologii napadów.
Wielu lekarzy miewa z tym dużo problemów i nic dziwnego, bo dla osoby nie zajmującej się tym dogłębnie i na co dzień, to duże wyzwanie.
Jak rozpoznajemy padaczkę?
Najlepiej, jeżeli lekarz jest w stanie zobaczyć, jak wygląda napad.
Niestety zwykle, z racji dość rzadko występujących ataków, bywa to niemożliwe. Pozostaje posługiwać się i zawierzać opisom podawanym przez chorego, bądź świadka napadu.
Bardzo pomocne w diagnozowaniu jest badanie EEG.
Zdarza się jednak, że mimo zebranego wywiadu, wykonania badań, problem rozpoznania pozostaje i co wtedy?
Pacjent z takimi właśnie problemami diagnostyczno-terapeutycznymi przyszedł do mnie ostatnio na kontrolne badanie EEG.
Opis przypadku.
To młody, 34 letni mężczyzna, bardzo aktywny, pracownik naukowy– wykładowca jednej z uczelni, u którego występowały napady, przepracowany, znerwicowany, z rozpoznaną tężyczką i z włączonymi lekami przeciwpadaczkowymi.
Jak wyglądały napady?
Zawsze występowały po zmęczeniu, zaczynały się od drżenia mięśni i wykręcenia rąk (słowa pacjenta), następnie pojawiał się mrowienie okolicy ust i szczękościsk. Nie dochodziło do utraty świadomości.
Z powodu powtarzających się kilkakrotnie napadów pacjenta skierowany został do neurologa.
W badaniu EEG wtedy wykonanym nie wykazano zmian napadowych, jedynie niespecyficzne elementy podrażnienia w okolicach skroniowych.
I wtedy lekarz powiedział:
Nie ma potwierdzenia, że to padaczka, ale ponieważ napady występują przeleczymy profilaktycznie (cytuje słowa pacjenta).
Po około pół roku stosowania leków p/padaczkowych wystąpił ponowny napad, tym razem dłużej trwający i pacjent został, w trybie nagłym, przyjęty do szpitala.
Wykonane tam badania i napad, który tym razem był widziany przez lekarza, zasugerowały napad tężyczki.
Potwierdzono ja wykonując badanie EMG, czyli tzw. próba tężyczkowa.
PRÓBA TĘŻYCZKOWA, to badanie wrażliwości i nadpobudliwości nerwowo-mięśniowej, które wykonuje się używając igłowej elektrody, wkłuwanej w okolicę między kciukiem i palcem drugim.
Następnie zakładana jest opaska uciskowa hamująca dopływ krwi i badana jest odpowiedź elektromiograficzną na tak wywołaną ischemię miejscową.
Odpowiedź jest odczytywana natychmiast.
U mojego pacjentka próba wypadła dodatnio.
Rozpoznano tężyczkę.
A co z rozpoznaniem padaczki?
Od 2 lat pacjent stosuje regularnie lamotryginę.
W wykonanym obecnie badaniu EEG nie zarejestrowaliśmy zmian napadowych.
Co w tej sytuacji z lamotryginą?
W mojej ocenie powinna zostać stopniowo odstawiana, jak również nie powinna była być włączana do leczenia jako profilaktyka.
Dlaczego?
Rozpoznanie padaczki jest w tej sytuacji mało prawdopodobne.
Zresztą wywiad, który sam pacjent mi podał, czyli, że najpierw wykręca ręce w charakterystyczne dla tężyczki stawienie tzw. rękę położnika (które zademonstrował) powinno zasugerować diagnostykę w tym kierunku.
Cóż, kolejny przykład na to, jak niezwykle istotny jest dokładnie zebrany wywiad od pacjenta.
1 komentarz “PADACZKA I PRZELECZENIE PROFILAKTYCZNE”
Witam Panią Doktor.
Mam pewien problem który bardzo mnie nurtuje. Zawsze byłam osobą która musi mieć ekszyn , ciągle w ruchu. Moja Mama mówiła żebym w końcu na tyłku usiadła ale ja ciągle latałam. Mówiłam zawsze że odpocznę w trumnie 😉. Treningi z skoku wzwyż i koszykowka, wyczynowe kolarstwo. W 2013 roku robiłam szkole zaoczna we Wrocławiu, było dużo nauki jak i dużo imprez i alkoholu. W 2013 poszłam na zajęcia na totalnym kacu ( strasznie się źle czułam jak to na kacu). Pamiętam jak wstawałam od stołu żeby oddać esej i więcej nic nie pamiętam. Potem pamiętam moment jak nauczyciele wraz z dyrekcją stoją w klasie a ja siedzę przy stole. Nagle wchodzą ratownicy medyczni a ja mówię ” co się stało do kogo oni przyszli”. Obrucilam się za siebie a klasa była pusta. Okazało się że straciłam przytomność a później miałam drgawki. Po ocknieciu rozmawiałam , na wszystkie pytania odpowiadałam prawidłowo, niestety tego nie pamięta. Pamiętam moment wejścia ratowników. Nie przygryzlam języka ani nie popuscilam moczu. Zabrali mnie na Traugutta i zrobili badania. EEG normalne i po prowokacji ( nie mogłam spać całą noc) które nic nie wykazały. Mrt też ok, próba tezyczkowa wyszła wybitnie dodatnia. Test chwostka również pozytywny. Zdiagnozowali tężyczkę utajona. Wypisali że szpitala i powiedzieli że mam brać magnez B6 i dbać o siebie. Być pod kontrolą neurologa i pójść do endokrynologa i do kardiologa. Wszystko zrobilam , prócz endokrynologa bo tam gdzie mieszkałam to nic nie było a do Wrocławia miałam daleko i brak pieniędzy. U neurologa byłam parę razy i EEG nic nie wykazało. Okazało się że to był atak tężyczki utajonej. Z taką diagnoza żyłam. Nadal byłam w ciągłym biegu, sport, nauka i imprezy. Dbałam o dobór elektrolitów i magnez z b6. Pod koniec 2014 wyprowadziłam się do Niemiec. Tutaj założyłam rodzinę , mam dwie córeczki które urodziłam naturalnie bez znieczulenia w kręgosłup ( bo się go bałam). 8 lat temu nagle zmarł mój brat( 14 lat)( miał młodzieńcze zapalenie tętnic żylnych), wtedy moja pierwsza córka miała 4 tygodnie. Też nie miałam żadnych ataków, ciągle dbając o elektrolity. Był to ciężko okres , żałoba, niemowlak, byłam sama nocami bo mój mąż pracuje na nocki, nieprzespane noce.
Teraz po takim czasie od 2013 roku w lutym stracilam znów przytomność. Przeszłam ciężko grypę wraz z dziećmi. Mało jadłam bo nie miałam apetytu, nic mi nie smakowało, chudłam i zapomniałam o elektrolitach. Wsiadłam w auto i wyjeżdżałam z parkingu skręcając w prawo( tylko tyle pamiętałam). Później pamiętam jak budzę się w aucie na parkingu obok, drzwi mam otwarte, jestem w szoku, nie wiem co się stało. Pan stał koło mnie i mówi żebym się nie martwiła i zaraz będzie karetka. Gdy ratownicy przybyli wzięli mnie do karetki i pytali czy coś pamiętam mówię że jechałam po córkę do szkoły. Mówię że muszę zadzwonić do męża żeby wiedział że musi córkę odebrać. Mąż zaraz się zjawił bo było to koło domu. Karetka zabrała mnie na neurologię. Ratownicy się pytali czy już takie coś miałam, odpowiedziałam że w 2013. Tym razem też nie miałam przygryzionego języka ani popuszczenie moczu, nie było tym razem drgawek. W szpitalu badają mnie, pytają czy choruje. Mówię że miałam zdiagnozowana tężyczkę. Oni wogole tego nie brali pod uwagę. Mówili od razu że to epilepsja. Ciśnienie przy jednym (2013) jak i drugim ataku miałam 140/90. Ogólnie jestem niskociśnieniowcem z wysokim pulsem. Do tego mam nerwice żołądka. Jak mam stress to mi żołądek ściska i potrafi dochodzić do wymiotów.
Pytali czy ktoś w domu ma takie objawy, powiedziałam że mój brat ma typowa tężyczkę z ręką położnika. Nikt w rodzinie nie choruje na padaczkę. Mój brat też był diagnozowany pod kątem padaczki. Miał dwa ataki tężyczki w zyciu. Do dziś się pilnuje z elektrolitami i normalnie funkcjonuje. Powiedzieli że to jest epilepsja. Zrobili mi na drugi dzień po południu EEG na które szłam bardzo zdenerwowana bo pani doktor jakby miała klapki na oczach i wogole nie słuchała. W EEG wyszło że mam typowa padaczkę genetyczną kliniczno coś tam… Powiedziała że mój brat też ma epilepsje( choć nigdy na oczy go nie widziała). Po badaniu EEG od razu wprowadzili mi leki. CT i Mrt nic nie wykazało. Po 6 dniach powtórzyli badanie EEG, podczas badania podsłuchiwałam panie co mi to badanie robiły. I jedna do drugiej powiedziała że jej to bardziej wygląda na ADHD ale zostawi to jak jest bo to nie jej problem. Doktorka powiedziała że wyniki już ok i że leki działają które mam brać do końca życia.
Byłam przerażona w sumie nadal jestem bo to świeża sprawa. Po lekach nie jestem sobą, brak mi sił , nie mam apetytu. To nie ta żywa ja która ciągle była w biegu. Elektrolity oczywiście biorę i leki na padaczke też. Znalazłam Panią neurolog w Niemczech która uczyła się w Polsce kiedyś a resztę nauki kończyła w Niemczech. Powiedziała mi że mam brać narazie te leki ( w sumie to ja rozumiem bo gdybym nie brała a by mi coś się stało to bym mogła zwalić winę na nią). Pani doktor bardzo miła , powiedziała że badania z polski mam przetłumaczyć ( już są gotowe), a Ona napisze do doktora który jest specjalistą w epilepsji i wytłumaczy też o mojej diagnozie utajonej tężyczki. Teraz czekamy aż będę mogła tam pojechać , niestety czas oczekiwania może być długi bo to podobno jedna z lepszych klinik w leczeniu epilepsji. Pani doktor też zrobiła mi EEG które wyszło idealne po 9 dniach bracia leków. Była też zdziwiona że w szpitalu nie zrobili kompletu badań krwi, brakowało między innymi poziomu elektrolitów. Była też zdziwiona że nie zrobili mi w szpitalu EMG. Powiedziała że w Niemczech tężyczka jest zapomniana choroba. Pobrała też mi krew po paru dniach zadzwoniła że wszystko ok.
Teraz po takim czasie gdy emocje powoli opadły. Przypomina mi się że jak wyjeżdżałam z parkingu to dziwnie mi się zrobiło więc postanowiłam skrecic w bok na parking żeby nikomu krzywdy nie zrobic( ale to pamiętam jak przez mgłę i więcej nic). Potem jak już drzwi są otwarte i Pan mi mówi że zaraz będzie karetka.
A i jeszcze Pani w szpitalu mi wmawiała że mam zawiechy pewnie, i że pewnie w szkole miałam i pewnie w domu. Mój mąż mówi że nigdy czegoś takiego nie zauważył. Że ja prowadziłam normalne życie, latałam w rurze aerodynamicznej, jeździłam nartami, czytam książki, piłam alkohol( sporadycznie ). Na wakacjach gdy dzieci były pod opieką dziadków w Polsce to wychodziliśmy z mężem i potrafiłam więcej wypić. Moja mama powiedziała mi że nigdy czegoś takiego nie zauważyła. Trenowałam skoki w zwyz i koszykówkę i nie miałam zawiechy. W szkole też nigdy nie zwracali mi uwagi. A Pani doktor powiedziała że to nie możliwe bo to padaczka genetyczna.
Teraz moje pytanie czy to możliwe że pod wpływem stressu mogło wyjść EEG błędne i mogę nie mieć padaczki?
A jeśli w 2013 jednak to była padaczka tylko źle zdiagnozowana, to jakim cudem od tamtej pory nie miałam ataków i leków nie brałam prócz elektrolitów?