
KARAIBY CZĘŚĆ 4. KANAŁ PANAMSKI
Dziś pobudka była dość wcześnie, bo o 6 rano. Dlaczego?
Bo dziś przepływamy przez Kanał Panamski, największą atrakcję Panamy
To niebywała atrakcja, więc prawie wszyscy wylegli na pokład.
Kanał Panamski zbudowano w latch1904 1912 i ma on ponad 80 km długości i 1 śluz. Kanał łączy wody dwóch Oceanów Atlantyckiego (przez Morze Karaibskie) i Spokojnego. Mimo, ze przepłynięcie kosztuje dość drogo to i tak się opłaca .
Statki płynące z zachodu na wschód nie muszą opływać Ameryki Płd, przepływać przez Cieśninę Magellana.
Wyszliśmy więc na dziób, aby przy wschodzącym słońcu zobaczyć tę nawigacyjną precyzję, bo statek nasz, gabarytami, ledwo się mieścił w śluzach.
W pewnym momencie, jeden z obserwujących kanał mężczyzn, zasłabł, osunął się i upadł na pokład. Zrobiło się zbiegowisko, ktoś wezwał służby medyczne a osoby towarzyszce podały leżącemu, ale przytomnemu, coś słodkiego do zjedzenia. Po chwili mężczyzna wstał a służby medyczne, które szybko znalazły się na pokładzie rozpoczęły badanie.
Najprawdopodobniej mężczyzna miał napad hipoglikemii (może chorował na cukrzycę, o towarzysze wiedzieli jak zareagować) a ranne wstawanie i wybicie z rytmu spowodowało ten incydent.
Gdy przepłynęliśmy przez Kanał, przepływając również pod Mostem Stulecia, poszliśmy na śniadanie a następnie czekała nas kolejna atrakcja- zwiedzanie Panamy, zwanego czasem Miami Południa, ale tez krajem kontrastów, jednego z najpiękniejszych krajów świata, szczycąca się największą ilością banków w tej części świata.
Statek nasz nie mógł dobić do brzegu, więc łodziami ratunkowymi przewożono nas na ląd.
Podzielono nas na grupy , my byliśmy grupą nr 5 i każdy z nas dostał samoprzylepny znaczek z numerem grupy.
Przez megafon wzywano kolejne grupy do zajmowania miejsc w łodziach ratunkowych, zabierających po około 100 osób.
Na lądzie czekały już na nas autokary, które zawiozły nas do Prawdziwej Wioski Indiańskiej Plemienia Embera.
Jadąc autokarem (około godzinę) obserwowaliśmy Panamę.
Zwróciło uwagę- niestety, mnóstwo śmieci, walających się przy drodze, wręcz całe śmietniki i jak okazało się, śmieci, jest to bardzo duży, nierozwiązany do dziś problem w Panamie…
Gdy autokary zaparkowały czekali nas Indianie z czółnami, którymi przepłynęliśmy do ich wioski, leżącej w Parku Narodowych Chafres, niedaleko Panama City, stolicy Panamy.
Przeniesienie się do lasów tropikalnych, do świata nietkniętej natury, z witającymi tańcem Indianami, w pięknych kolorowych strojach i w upale 30 stopniowym, było cudownym przeżyciem.
Częstowano nas smażonymi bananami, podanymi w liściu palmy.
Po posiłku i opowieściach o życiu Indian, zwiedzaliśmy wioskę.
Potem wspólne tańce, drobne zakupy pamiątek i powrót czółnami do autokarów, z autokarów na łodzie ratunkowe, czekające na nas przy nabrzeżu, bo o 18 00 wypływamy dalej.
A dokąd?
O tym w następnym odcinku.




