
Czas na kolejna dawkę wspomnień, tym razem jest to tegoroczny rejs po Morzu Śródziemnym.
Rejs rozpoczynał się w Cannes, dokąd dostaliśmy się samolotem z Warszawy. Wylądowaliśmy w Nicei i pierwszy dzień naszej podróży, to zwiedzanie Monte Carlo.
Z lotniska zabrał nas autokar i piękną nadmorską trasą z widokami zapierającymi dech w piersiach dotarliśmy do Monako. Tam czekała na nas przewodniczka, która pokazała najciekawsze miejsca tego miniaturowego księstwa. Miniaturowego, bo ma około 2 km kwadratowe powierzchni!
W związku z tym zabudowa jest dość gęsta, wiele jest bardzo wysokich budynków a nowe powstają na terenach wytartych morzu.
Piękna pogoda sprzyjała spacerom w okolicy zamku książęcego, oglądaniu zmiany warty, podziwianiu lazuru morza, portu, trasy wyścigu Formuły 1 i spacerom po wąskich i zatłoczonych uliczkach księstwa, z mnóstwem sklepików, straganów i kawiarenek.
Zobaczyliśmy wiele miejsc upamiętniających legendarną księżną Grace, ogród jej imienia, teatr jej imienia a także miejsce jej wiecznego spoczynku w Katedrze, przystrojone świeżymi białymi kwiatami. w Katedrze, w której brała ślub z księciem Rainierem.
Oczywiście nie mogło zabraknąć odwiedzin w pilnie strzeżonym Kasynie, gdzie chętni mogli spróbować swojego szczęścia.
Polecam wszystkim odwiedzić to miejsce, w którym byłam kilkakrotnie, ale zawsze chętnie powracam, bo jest tu pięknie.
Następnie dotarliśmy do naszego hotelu w Cannes, gdzie nocowaliśmy.
Wieczorem był czas na spacer nadmorską promenadą i pamiątkowe fotki na czerwonym dywanie przed słynnym pałacem festiwalowym.
Następnego dnia byliśmy zaokrętowani na nasz piękny, 19 piętrowy statek MSC. To statek mający ponad 300 m długości, przyjmujący ok 5000 pasażerów, z ponad 2000 kabin i liczna załogą około 1500 osób.
Formalności zaokrętowania, zdanie bagaży odbyło się w porcie następnie łodziami motorowymi przewieziono nas do naszego statku.
Statek musiał oczekiwać na nas w oddaleniu, bo jego gabaryty nie pozwoliły na wpłynięcie do portu.
Część osób wybrała miejsca w zamkniętych pomieszczeniach, ja z drugą grupa wybrałam górny wolny pokład, zapewniający piękny widok oddalającego się Cannes a zbliżającego się statku.
Dopiero z bliska widać było jego potęgę i wielkość. Mimo iż wiało bardzo, to wytrwaliśmy na tym pokładzie do końca, co dla mnie nie pozostało bez znaczenia.
Zaokrętowanie przebiegło bardzo sprawnie, przed wejściem zrobiono każdemu z nas zdjęcie do identyfikatorów, który był przepustką na ląd i z powrotem, kluczem do kabiny i kartą płatniczą na statku.
Nasze kabiny były na 12 piętrze. Trochę czasu zajęło nam ich odnalezienie i ku naszemu wielkiemu zdziwieniu i zaskoczeniu nasze walizki czekały pod drzwiami!
Mnie było trochę łatwiej się odnaleźć, bo była to moja druga podróż takim statkiem-pływającym miastem, po opisywanej wcześniej cudownej wyprawie na egzotyczne Karaiby.
O godzinie 17 00 statek wyruszył w nasza podróż i pożegnaliśmy Francję, zmierzając do Włoch.
Pierwszy dzień miną na rozpakowywaniu, oglądania pięknych, morskich widoków, pierwszego zachodu słońca, odbyciu obowiązkowego próbnego alarmu na statku, zwiedzaniu części statku.
Kolejnego dnia zwiedzaliśmy Genuę, szóste co do wielkości miasto Włoch i stolice Ligurii.
To największe centrum historyczne Europy, z mnóstwem wąskich i krętych uliczek położonych na terenie wzgórz.
Tu również czekała na nas przewodniczka. Oprowadzała i pokazywała najciekawsze miejsca, piękną Operę Carlo Felice i pomnik Paganiniego („Paganini non ripete”- to jego słynne powiedzenie), spacer po słynnej Via Garibaldi, dom Krzysztofa Kolumba, mnóstwo muzeów, pałaców, placów i słynne- jedno z większych w Europie- Oceanarium.
Pogoda niestety nie sprzyjała spacerom, niebo zachmurzone i na koniec rozpadało się dość mocno a my, w tym deszczu musieliśmy zdążać w stronę statku, który odpływał wieczorem do La Spezja i 5-Terra, kolejnych na naszej trasie.
Niestety podróż na górnym pokładzie motorówki i deszcz w Genui spowodowały u mnie chrypkę i trudności w mówieniu.
Ponieważ niezwykle rzadko miewam infekcje, nie miałam stosownych leków ze sobą, mimo dość dobrze wypełnianej apteczki na różnego rodzaju możliwe w podróży problemy zdrowotne.
Szczęśliwie towarzysze wycieczki wspomogli mnie pastylkami do ssania-))
Podczas tej wycieczki, wyruszyliśmy pociągiem do Cinque Terre, czyli pięciu urokliwych miasteczek usytuowanych na skalistych wybrzeżach Morza Liguryjskiego i wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Odwiedziliśmy 3 miasteczka:
Vernezza,
Manarola,
Riomaggiore.
To niezapomniane widoki na malownicze krajobrazy Ligurii, gdzie turkusowe morze spotyka się z urokliwymi zabudowaniami w stylu śródziemnomorskim.
Spacerowaliśmy wąskimi uliczkami, podziwiali bardzo kolorowe domy i klifowe wybrzeże. Te miejsca bardzo polecam do zwiedzenia, bo zachwycają swoją autentycznością i niepowtarzalnym urokiem, który pozostaje w pamięci na długo po powrocie.
Po powrocie na statek spotkaliśmy się na zaplanowanej na godzinę 19 00 codziennej uroczystej kolacji, w restauracji z widokiem na piękne zachody słońca, kolacji z trzema daniami, serwowanymi przez kelnerów na zamówienie, a po kolacji, dla chętnych liczne bary, kafejki, kasyna, strefy spa, sklepy lub show w teatrze.
Piękne przedstawienia, muzyczno-taneczne na które trzeba było rezerwować wcześniej miejsce (bezpłatne), bo na widowni zawsze był komplet widzów.
A kolejnego dnia ostatnie włoskie miasto- Rzym Wieczne Miasto.
Statek przybił do portu Civitavecchia.
Rzymianie mawiają, że nie wystarczy jedno życie, aby poznać dobrze wszystkie zakamarki Rzymu. Dla mnie to kolejny pobyt w Rzymie.
Pierwszy, prawie tygodniowy, był wiele lat temu, ale z chęcią przypomniałam sobie wiele zabytków, z moim ulubionym zamkiem na czele Świętego Anioła, w pobliżu Watykanu.
Zwiedzanie Rzymu nie jest łatwe.
Po pierwsze trafiliśmy na bardzo duże prace remontowe wielu zabytków na terenie całego miasta, w związku z obchodami w 2025 roku Roku Świętego, tradycji sięgającej 1300 roku.
Obchodzone początkowo co 100 lat a obecnie częstotliwość zwiększono na co 25 lat aby każde pokolenie, za swojego życia mogło przeżyć ten Jubileusz.
Drugą niedogodnością są nieprzebrane tłumy turystów.
Mimo to udało się zobaczyć Koloseum, Forum Romanum, Plac Wenecki, Pomnik Wiktora Emanuela, cały wykonany z białego marmuru, Fontannę di Trevi, Schody Hiszpańskie, Panteon, Plac Navona oraz Watykan.
Bardzo chciałam zobaczyć grób Papieża Jana Pawła II ale była tak długa kolejka, że trwałoby to kilka godzin a nasz czas na to nie pozwolił.
Dzień był bardzo intensywny, bo wszystkie odległości pokonywaliśmy pieszo, ale dzień był pełen wrażeń, a nasza przewodniczka opowiedziała wiele ciekawych historii.
Tak zakończyliśmy zwiedzanie kolejnego państwa, czyli Włoch.
A gdzie płynęliśmy dalej?
O tym już w następnym odcinku.


