Spotkanie z papieżem to zawsze wielkie przeżycie.
A spotkanie z papieże Polakiem, na prywatnej audiencji w Watykanie, gdy papież wita się z każdym i zamienia kilka słów, pozostaje na zawsze w pamięci.
Było to w drugim roku pontyfikatu Jana Pawła II, czyli niedługo po wyborze Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową (6 października 1987 roku).
Byliśmy wtedy z moimi rodzicami i moim mężem na zorganizowanej, objazdowej wycieczce po Europie. Z racji zawodu, mimo iż byliśmy jeszcze wtedy, ja i mąż, młodymi lekarzami, pełniliśmy odpowiedzialną funkcję zabezpieczenia medycznego grupy.
Jednym z odwiedzanych wtedy państw były Włochy. Mogliśmy zwiedzić Rzym.
To największe miasto we Włoszech, więc spędziliśmy w nim kilka dni, bo miejsc do zobaczenia jest mnóstwo. Zobaczyliśmy więc Koloseum, Forum Romanum, Piazza Navona, Schody Hiszpańskie, Panteon, Fontannę di Trevi i przepiękny Zamek Świętego Anioła.
To tylko najważniejsze obiekty do zobaczenia, bo jest ich o wiele więcej.
Obowiązkowym punktem programu większości wycieczek jest Watykan, a właściwie Państwo Watykańskie. To malutkie miasto-państwo ma powierzchnię 49 ha i niecały 1000 ludności.
Głównym obiektem zwiedzanym jest oczywiście Bazylika Świętego Piotra, jeden z największych obiektów pielgrzymkowych.
Zbudowana w latach 1506-1626 przez Michała Anioła, Donato Bramante i Rafaela Santi.
To czołowe dzieło renesansu i baroku z górującą kopułą wysokości ponad 130 m. Bazylika jest drugim co do wielkości kościołem na świecie.
W czasie, gdy my zwiedzaliśmy Kaplicę Sykstyńską i Muzeum Watykańskie, nasz przewodnik nawiązał kontakt z siostrami zakonnymi, pytając o możliwość spotkania z papieżem. Okazało się, że papież był na miejscu.
To była pierwsza dobra wiadomość.
Siostry oddaliły się, aby po jakimś czasie wrócić z radosną wiadomością, że papież zgodził się przyjąć nas, jako grupę, na prywatnej audiencji.
Były to pierwsze lata Karola Wojtyły w Watykanie i chętnie spotykał się z przybyszami z Polski. Zwłaszcza, że nasza grupa pochodziła ze Śląska, a góry, w tym Beskidy, były zawsze bliskie Jego sercu.
Na Hali Lipowskiej w roku 1958 przebywał na kursie narciarskim. Później, już jako papież utworzył Diecezję bielsko-żywiecką w roku 1992, a w roku 1995 odbył pielgrzymkę w Beskid Żywiecki.
Na terenie Beskidu Żywieckiego powstał Szlak Papieski, stworzony na podstawie zapisów w księgach parafialnych i wspomnień świadków papieskich wędrówek.
Po pewnym czasie siostra wróciła do nas. Była niezwykle zadowolona z faktu, że papież wyraził zgodę na spotkanie z naszą grupą.
Zaprowadziła na do oddzielnego pomieszczenia, gdzie mieliśmy oczekiwać na przybycie papieża.
W pewnym momencie drzwi otworzyły się i ukazał nam się Jan Paweł II.
Radośnie powitał wszystkich przybyłych, po czym podchodził do każdego z osobna, podając rękę i zamieniając kilka słów.
Gdy podszedł do mnie zapytał, czym się zajmuję.
Powiedziałam, że jestem lekarzem.
Wtedy zapytał:
-Jakiej specjalności?
-Chcę być neurologiem.
-Och, to bardzo trudna specjalizacja…
Ta krótka wymiana zdań pozostała w mojej pamięci do dzisiaj.
Po przywitaniu się papież wspominał z rozrzewnieniem Wadowice i swoje wyprawy w góry.
Audiencja trwała około pół godziny, a fotograf uwiecznił na zdjęciu każdego z nas, w tej niezwykłej dla nas chwili bliskości z papieżem.
Mimo iż Rzym i Watykan są piękne, pełne zabytków, wspaniałej architektury, to wszystkie dotychczasowe wrażenia przyćmiło to spotkanie z Karole Wojtyłą, czyli z papieżem Janem Pawłem II.
Drugi raz byłam na spotkaniu z Janem Pawłem II w Polsce, w Rzeszowie, w czerwcu 1991 roku, gdzie miała miejsce beatyfikacja biskupa, profesora i rektora UJ w Krakowie, Sebastiana Pelczara. Biskup został kanonizowany przez Jana Pawła II w roku 2003 w Rzymie.
Dlaczego o nim wspominam?
Bo, obecnie Święty, Józef Sebastian Pelczar, to był dla rodziny mojej mamy wujek Seba, jak go wspomina z rozrzewnieniem do dziś, opowiadając o czasach swojego dzieciństwa w Tarnowie.
Ale o tym opowiem innym razem.