Dziś ostatni dzień roku, a ja chcę cofnąć się pamięcią o dwa lata, do grudnia 2016 roku. W tym czasie żegnałam się z moimi współpracownikami, rezygnując z etatu i z funkcji ordynatora neurologii. Pełniłam ją przez 16 lat i właściwie myśl o rezygnacji tliła się od końca 2015 roku.
W końcu złożyłam wypowiedzenie tak, aby zakończyć pracę z końcem roku 2016. Obecnie nadal pracuję w szpitalu, ale na kontrakcie i tylko w takich godzinach, które są dla mnie odpowiednie.
W tym miejscu muszę przyznać, że praca na moim oddziale to była przyjemność, przede wszystkim z uwagi na wspaniale dobrany zespół. Wspaniałe pielęgniarki oddziałowe, które przez cały okres pracy były mi pomocne i z którymi rozumiałyśmy się często bez słów. Jako całość tworzyliśmy zgrany zespół do pracy, ale też i do zabawy.
W pracy, jak to w pracy, bywały trudne chwile, zwłaszcza wtedy, gdy pełniłam równocześnie (przez 5 lat) funkcję ordynatora oraz dyrektora do spraw lecznictwa. Było wtedy bardzo dużo wyzwań i trudnych, problematycznych sytuacji, zarówno dla mnie, jak i dla całego szpitala, ale na szczęście wszystko na ogół kończyło się pomyślnie. Myślę, że do relacji z niektórych trudnych wydarzeń wrócę w kolejnych wpisach.
Inne, trudne chwile to przeprowadzanie całego oddziału, razem z pacjentami, do innego budynku szpitala, a później powrót, czyli kolejna przeprowadzka. A w niedługim czasie, jeszcze jedna. Zawsze padało na neurologię. Ale daliśmy radę. Wiele historii można by wymienić, ale każda z nich zasługuje na oddzielne miejsce w pamiętniku lekarza…
A nasze pożegnanie ?
Pracowaliśmy razem, ale i bawiliśmy się razem, m.in. na corocznych wyjazdach integracyjnych, w których udział brał cały zespół naszego oddziału. Na jednym z nich powstał nawet hymn naszego oddziału! Na melodię „Żal, żal za dziewczyną, za zieloną Ukrainą…” został ułożony przez jedną z grup, jako zadanie przy zabawie w podchody.
„Neuro, neuro, neuro, spoko,
na wyjeździe, jak co roku,
jak się bawi, tak pracuje,
cały szpital pokonuje,
hej!”
Dlatego też, kontynuując tradycję wyjazdów, na moje pożegnanie zaprosiłam cały zespół neurologii do pensjonatu JONTEK w Korbielowie. Korbielów położony jest u podnóża góry Pilsko.
Tradycją naszych imprez wyjazdowych był zawsze jakiś motyw przewodni, na każdym wyjeździe inny, uzależniony od terminu imprezy. Były np. bale przebierańców. Ze względu na termin mojego pożegnania, tym razem motywem przewodnim był bal Mikołajów.
Program imprezy był dość urozmaicony. Dla chętnych była np. możliwość przejażdżki quadem,
Był również wyjazd kolejką krzesełkową na Halę Szczawiny.
Było ognisko, kiełbaski i śpiewy przy akompaniamencie gitary.
Dla chętnych było wyjście na narty na pobliski, oświetlony stok, lub na basen z sauną. A wieczorem uroczysta kolacja i nasze oficjalne pożegnanie. Były laurki, wierszyki, prezenty. I chwile wzruszenia.
Atrakcją wieczoru był gość specjalny- Maryla Rodowicz 🙂 w którą wcieliła się pielęgniarka oddziałowa. Do melodii „Kolorowe jarmarki” Maryla Rodowicz zaśpiewała okolicznościową, pożegnalną piosenkę.
.
A po części oficjalnej, jak na każdym z wyjazdów, tańce i wspaniała zabawa. Życzyłabym każdemu takiego zespołu i takich współpracowników, na jakich ja miałam szczęście trafić.
A dzisiaj życzę Wam SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!