Dzisiaj, w dzień wigilijny, opowiem Wam historię, która miała miejsce w trakcie mojej pracy, w klinice neurologii, wiele lat temu. Wizyta Mikołaja w szpitalu, na oddziale pediatrii to nic dziwnego. Mikołaj oczekiwany jest przez dzieci zawsze. Ale Mikołaj na neurologii…?
Nigdy nie lubiłam dyżurów w czasie Świąt, ale ciągłość opieki nad pacjentami musi być zapewniona. W związku z tym, na dyżury w dni świąteczne, których nikt dobrowolnie nie chciał, była zawsze przymusowa kolejka…
Pacjenci również nie chcą być hospitalizowani w tym czasie. Zazwyczaj ten, kto ma skierowanie do przyjęcia na oddział, zgłasza się po świętach. A pogotowie przywozi tylko pacjentów w ciężkim stanie. Pacjenci, którzy są aktualnie na oddziale, również liczą na wypis przed świętami. I tak się często dzieje. Kogo można bezpiecznie wypisać, zostaje wypisany. Pozostają w szpitalu najciężej chorzy.
Dawniej, w czasie mojej pracy w klinice praktykowany był system kilkudniowych przepustek, czyli pacjent nie był wypisywany, ale otrzymywał „przepustkę” na święta, po których do nas wracał i kończyliśmy jego diagnozowanie i leczenie. Obecnie NFZ nie uznaje jednak takich rozwiązań i każdy pacjent musi być wypisany.
Dyżury świąteczne bywają więc dosyć ciężkie, bo nie ilość, ale ciężki stan chorych na oddziale decyduje o ilości pracy. Zwykle na oddziale jest choinka, na kolację namiastki potraw wigilijnych, ale część naszych chorych nawet nie wie, co to za dzień…
A jak wyglądała wizyta Mikołaja na oddziale neurologii? Wiele lat temu nie było telewizorów na salach chorych. Dlatego część pacjentów przynosiła sobie z domu małe, jak na ówczesne czasy, odbiorniki i miała je na swojej sali. Mieliśmy wtedy na jednoosobowej sali takiego pacjenta, z własnym, kolorowym telewizorem. Pacjent miał być na święta wypisany i właśnie wychodził przed szpital, w oczekiwaniu na rodzinę (nie było jeszcze telefonów komórkowych). W pewnym momencie, gdy wrócił na swoją salę, rozległ się krzyk: gdzie mój telewizor? Zaalarmowane pielęgniarki wezwały lekarza. Telewizor zniknął.
Trzeba zawiadomić policję. Tak też się stało. Przyjechało dwóch funkcjonariuszy i pytają o okoliczności zdarzenia, czy ktoś widział kogoś z telewizorem, który raczej trudno było ukryć, czy ktoś widział coś lub kogoś podejrzanego.
Co się okazało? Pielęgniarka z sąsiedniego odcinka neurologii widziała Świętego Mikołaja, z telewizorem, który zapytany co tu robi odpowiadał, że zagubił się. Wiedział, że ma iść na V piętro, ale szuka oddziału pediatrii, bo ma dla nich prezent- pokazując na telewizor.
Pielęgniarka w dobrej wierze, wskazała mu nawet krótszą drogę, boczną windą do wyjścia ze szpitala, gdyż oddział pediatrii to sąsiedni budynek… Więcej nikt tego Mikołaja nie zobaczył…
Oczywiście sprawdziliśmy, że na oddział pediatrii, w tym dniu, Mikołaj, z telewizorem w prezencie nie dotarł…
WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI! 🙂