Bałtyk ma najpiękniejsze plaże ale zmienna pogoda i zimna woda sprawia, że wybieramy ciepłe kraje.
Ja zdecydowałam jednak z początkiem września odwiedzić Bałtyk. Mniej ludzi, dzieci w szkołach a pogoda jeszcze dobra.
Postanowiłam jechać do Kołobrzegu pociągiem, bo uznałam, że będzie to wygodniej szybciej a na miejscu samochód nie będzie mi potrzebny.
Jedyny pociąg bezpośredni- Malczewski jest tak długi, że pasażerowie z ostatnich wagonów musieli przechodzić 2 wagony do przodu, by wysiąść na peronie, bo cały pociąg nie mieścił się na stacji.
Pierwsze problemy zaczęły się już przed Zabrzem,to awaria elektrowozu i pierwsze pół godzinne opóźnienie.
To wywołało kolejne i tak, zamiast być na miejscu o 14 30 byliśmy 19 30!
Miałam plan taksówką dojechać do hotelu a tu kolejne zaskoczenie.
Taksówek dużo, ale ludzi jeszcze więcej a taksówkarze wybierali odległe trasy, do Dźwirzyna, Grzybowa, Ustronia Morskiego i kilka km w Kołobrzegu nie było atrakcyjne.
Próba zamówienia telefonicznego też się nie powiodła. Trzeba było dojść piechotą.
Niby niedaleko ale estakadą trzeba przejść nad torami, aby dostać się do nadmorskiej części miasta.
Dużo schodów w górę i w dól ale eureka!
Jest winda.
Niestety zepsuta…
Do hotelu dotarłam ok 20 00, na szczęście kolacja czekała i pokój też.
Nie miałam już siły tego dnia pójść nad morze, mimo iż jest to kilkaset metrów.
Kolejny dzień, ciepły, słoneczny-27 stopni, pozwolił spędzić nad morzem, spacerując wzdłuż plaży i nawet kąpać się w morzu, w wyjątkowo czystej wodzie z meduzami, które pamiętam z lat dzieciństwa (byłam jedną z nielicznych odważnych kąpiących się -))
Spacery brzegiem morza, brodząc po wodzie to dużo korzyści dla zdrowia.
-To jod,
-To hartowanie się,
-To masaż stóp,
-To pobudzenie krążenia,
-To peeling,
-To relax,
-To pobyt i ruch na świeżym powietrzu.
20 000 kroków to była moja codzienna norma.
Korzystałam również z szerokiej gamy zabiegów oferowanych w uzdrowisku, borowiny, masaże, laser, kąpiel solankowa.
Kolejne dni, również słoneczne, spędziłam dalej spacerując po plaży- popołudniami bo do południa miałam zabiegi.
A wieczorami dużą atrakcją były piękne zachody słońca, nie zawsze się uda na nie trafić.
Mnóstwo ludzi wyczekiwało tego spektaklu, feerii barw, kojących wzrok.
Czas szybko płynął- tydzień minął nie wiedzieć kiedy.
Czas było wracać do domu.
Szczęśliwie powrotna podróż obyła się bez przygód i już planowo dotarliśmy do Katowic.
Już planuje kolejny krotki wypad- już jesienny.
Jaki i dokąd?
O tym wkrótce-))