Majorka to piękna wyspa. Pierwszy raz odwiedziłam ją prawie 10 lat temu, co opisywałam w mojej książce. Byliśmy wtedy na północnym jej wybrzeżu, w okolicach Alcudii.
Tym razem zatrzymaliśmy się w Colonia de Sant Jordi, na południowym wschodzie od Palmy. Tym razem więcej czasu chcieliśmy poświęcić na zwiedzanie, dlatego wypożyczyliśmy samochód aby spokojne dotrzeć na miejsce i by móc pozwiedzać południe Majorki. Colonia de Sant Jordi to niewielkie miasteczko. Symbolem miasteczka jest wysoko położona latarnia morska wysokości 12 m.

Pierwszym odwiedzonym miejscem była opisywana w przewodnikach pobliska plaża Es Trenc, należąca do jednej z najpiękniejszych. To część obszaru przyrodniczego, więc z parkingu, do którego prowadzi bardzo wąska i kręta droga, trzeba dobry kawałek dojść na piechotę.
Plaża niestety nas nie zachwyciła. Bardzo uboga infrastruktura, a właściwie jej brak, morze rzeczywiście piękne, ale tłum ludzi i liczne wodorosty nie wzbudziły naszego zachwytu.
Cala Llombards
To miejsce godne polecenia, plaża piękna, mimo że jest dość wąska ale kolor wody i klify są przepiękne.
Cala del Moro
To kolejna opisywana w przewodnikach, jako najpiękniejsza plaża na wschodnim wybrzeżu Majorki. Dotarliśmy tam samochodem ale nie łatwo było znaleźć miejsce parkingowe.
Tu muszę dodać, że bardzo podoba mi się w Hiszpanii system oznaczania miejsc do parkowania i tych z zakazem.

Nie ma żadnych znaków, nie trzeba się zastanawiać, czy był znak zakazu, czy go nie było. System jest bardzo prosty i czytelny.Wzdłuż dróg są wymalowane kolorowe paski.
Biały oznacza że wolno parkować, żółty, że jest zakaz postoju a niebieski- że miejsca parkingowe są płatne.
Proste? Tak, i bardzo czytelne.
Gdy udało się zaparkować, dalej udaliśmy się pieszo.
To dość daleko, tym bardziej. że droga prowadzi schodami w dół i krętymi przejściami. Dookoła klifu prowadzi ścieżka widokowa, piaskowo-kamienista, z prowizorycznymi poręczami uplecionymi z gałęzi wzdłuż ścieżki.
Warto było się potrudzić, bo widok plaży, znajdującej się na samym dole (zejście stromymi schodkami) rzeczywiście jest bajkowy.

To miejsce polecam, bo je warto zobaczyć.
Cala Figuera, Cala Santanyl
To kolejne piękne zakątki Majorki. Cala Figuera, to niewielka miejscowość z portem rybackim. To dzielnica Santanyl z plażą Cala Santanyl. Obydwie plaże godne polecenia, miasteczka są urokliwe, restauracje z pięknym widokiem za morze. Warto tu przysiąść i rozkoszować się widokiem.

Cala Aquilla
To miejsce nas zachwyciło. Schodząc schodami w stronę wąskiej, bo 50 metrowej plaży podziwialiśmy piękny kolor wody, klify. Tu musieliśmy przysiąść, aby coś zjeść, spróbować regionalnych dań i nacieszyć oczy tak pięknym widokiem.
Kilka godzin spacerowaliśmy po uliczkach, podziwiając domy z widokiem na pełne morze, otoczone śródziemnomorską, bujną roślinnością, dodającą uroku.
To miejsce zostało numerem 1.

Alcudia
Kolejnego dnia zdecydowaliśmy odwiedzić miejsce naszego pobytu, 10 lat temu. To w okolicach Alcudii, czyli na północy wyspy. Majorka nie jest dużą wyspą, wszędzie jest blisko, wszędzie można dotrze w przeciągu jednej godziny.
Ale Majorka to nie tylko piękne morze i plaże.
To też góry, I to wysokie góry. Najwyższe góry to Sierra de Tramuntana.
Najwyższy szczyt tego pasma to Pulg Major-1445 m. n.p.m.
Wracając do Alcudii- zobaczyliśmy miejsca, które pamiętaliśmy z poprzedniego pobytu. Było to bardzo miłe powspominać miniony czas, znaleźć znane plaże, baseny i miejsce, gdzie wykupiliśmy pamiętną wycieczkę morską.
Mając samochód do dyspozycji zobaczyliśmy bardzo dużo, ale nie wszystko. Pozostało nam zachodnie wybrzeże, czyli zwłaszcza Valdemosa, gdzie spędził zimę Fryderyk Szopen i skomponował tutaj poloneza C dur i wiele preludiów.
Szopen jest tutaj bardzo znany a niezwykle miłe dla nas, Polaków było to, że zaraz po przyjeździe słychać było dźwięki poloneza C dur, którego grał na fortepianie Hiszpan, w czasie swojego wieczornego koncertu dla gości hotelowych.
Drugim miejscem do odwiedzenia w przyszłości to z pewnością Soller, opisywane w wielu przewodnikach, skąd wyruszył pierwszy pociąg do Palmy (1992 rok). Do dziś taki przejazd drewnianym pociągiem stanowi atrakcję turystyczną.
No i pozostały góry, więc koniecznie musimy tu, co najmniej jeszcze raz, powrócić.