Tajemnicą poliszynela jest fakt, że wszystkie szpitale publiczne borykały i borykają się z problemami finansowymi.
Sytuacja nie ominęła także szpitala, w którym pracowałam, więc staraliśmy się znaleźć dodatkowe źródła finansowania, aby móc kupić brakujące rzeczy na oddział. Był to czas, w którym pełniłam też funkcję dyrektora do spraw lecznictwa, więc sytuacja finansowa placówki była mi doskonale znana. A była bardzo trudna.
Do dużego problemu finansowego dołączyły zmiany w przepisach, które dotyczyły norm czasu pracy. Regulacje te właśnie zaczęły obowiązywać w szpitalu, w związku z tym pojawiły się płacowe żądania i protesty lekarzy, z których kilkunastu nie przebierało w środkach nacisku na dyrektora. Ale to inna historia.
Pewnego razu dowiedzieliśmy się, że urząd miasta, któremu podlegał szpital, mógł przeznaczyć pewne środki finansowe na programy profilaktyki zdrowotnej (przebadanie pacjentów pod kątem ryzyka wystąpienia jakiegoś schorzenia), adresowane do mieszkańców miasta. Dyrektor ogłosił to na zebraniu ordynatorów, z prośbą o przygotowanie projektu.
Gdy tylko wiadomość ta dotarła na nasz oddział, wszyscy zebraliśmy się i postanowiliśmy przygotować taki program. Ustaliliśmy, że tematem przewodnim będzie profilaktyka chorób naczyniowych mózgu, czyli co należy robić, aby zmniejszyć ryzyko wystąpienia udaru mózgu.
Zaplanowaliśmy termin wykonania tego programu na sobotę, ustaliliśmy zakres badań, wybraliśmy grupę wiekową osób, którym możemy dedykować badania i które będą mogły zgłosić się do szpitala w ramach tej akcji. Miejsce i czas trwania programu zostały wybrane – były to pomieszczenia poradni przyszpitalnych, które w sobotę były wolne. Przygotowany został plan badań i plan pobytu pacjenta, który zgłosiłby się do szpitala w ramach tej akcji.
Pierwszym etapem było wypełnienie ankiety, przygotowanej przez nas dla tego programu, dla każdego z pacjentów. Ankieta zawierała dane pacjenta i składała się z wielu pytań, obejmowała między innymi informacje o stanie zdrowia, schorzeniach – przebytych i obecnych, stosowanych lekach, wynikach dotychczasowych badań itp.
Kolejnym etapem były:
–badanie ciśnienia tętniczego krwi,
– EKG,
– pomiar wagi, wzrostu i obliczenie wskaźnika BMI,
– badania laboratoryjne, czyli morfologia, profil lipidowy, glukoza.
Po uzyskaniu wyników badań z laboratorium, każdy pacjent miał możliwość skonsultowania swoich wyników z lekarzem i usłyszeć ich interpretację oraz uzyskać odpowiednie wskazówki dotyczące postępowania. Część pacjentów, która znalazła się w grupie ryzyka, miała dodatkowo wykonane badanie dopplerowskie naczyń domózgowych, które zgodzili się wykonywać dla programu zaprzyjaźnieni chirurdzy naczyniowi (zdarzało się, że po badanach pacjent otrzymywał skierowanie do szpitala).
Kolejnym etapem przygotowań było opracowanie kosztorysu programu, czyli obliczenie
– kosztu zajęcia pomieszczeń,
– kosztu wykonania ankiet,
– użycia koniecznego sprzętu, igieł, strzykawek, środków dezynfekcyjnych, opatrunkowych, sprzętu jednorazowego użytku (rękawiczki), probówek, itp.,
– koszty badań laboratoryjnych.
– koszty badań EKG i dopplerowskich.
Praca zespołu lekarskiego, pielęgniarskiego i wszystkich osób, biorących udział w programie, była charytatywna.
Przygotowałam opis całego programu, z zawartym też opisem celowości jego wykonania. Tak przygotowany program został przedstawiony dyrekcji szpitala i przesłany do urzędu miasta. Projekt był na tyle dobrze przygotowany, że został przyjęty do realizacji. Miasto zdecydowało, że pokryje jego koszty, a my, czyli zespół oddziału neurologii, będziemy go realizować. Przygotowaliśmy się bardzo dobrze do tych badań. Zaczęliśmy od działań promocyjnych, informujących o planowanym programie. Postanowiliśmy, że będziemy przyjmować wcześniejsze, telefoniczne zgłoszenia i umawiać pacjentów na określoną godzinę, aby uniknąć zamieszania. Dość szybko zaczęły się pierwsze zapisy pacjentów.
Teraz dalsze przygotowania. Wszystkie pielęgniarki, biorące udział w programie, otrzymały jednakowe, czerwone koszulki. Z daleka można było zorientować się, że biorą udział w programie. Wyglądało to bardzo profesjonalnie.
Na terenie szpitala umieszczone zostały specjalnie przygotowane tablice informacyjne ze wskazówkami, gdzie należało się kierować. Prosiliśmy, aby pacjenci do badań zgłaszali się na czczo, dlatego zostały przygotowane pojemniki z wodą mineralną, kawa, herbata, a także przekąski, ustawione wcześniej w poczekalni. Gabinety oznaczono, aby wszyscy wiedzieli, w którym miejscu co się odbywa. Najpierw więc była ankieta, potem badanie ciśnienia tętniczego krwi, waga, wzrost, BMI, EKG, potem pobranie krwi. Na końcu poczęstunek. Taki był plan.
A realizacja?
Wszystko przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Organizacja i zapisy wcześniejsze były strzałem w dziesiątkę. Nie było tłoku, wszystko odbywało się płynnie. Pacjenci byli bardzo zadowoleni. Odwiedził nas również, jako pacjent, ówczesny prezydent miasta i dyrektor szpitala, co dodało całej akcji splendoru. Odwiedziła nas też telewizja miejska. Odpowiadaliśmy na zadawane przez redaktora pytania, opowiadaliśmy o celu takich programów i w efekcie przygotowany został reportaż z całego przebiegu naszych badań profilaktycznych, który zakończył się późnym wieczorem. Po zakończeniu programu otrzymaliśmy obiecane środki finansowe z urzędu miasta, ale nie od razu. Stało się to dopiero po przedstawieniu pisemnego sprawozdania z przebiegu akcji (z liczby wypełnionych ankiet, liczby przebadanych pacjentów, liczby badań wykonanych oraz liczby stwierdzonych w badaniach nieprawidłowości) i z tym związanej rozszerzonej diagnostyki.
Ocena wszystkich (urzędu miasta, dyrekcji szpitala, pacjentów) była pozytywna, a otrzymane w ten sposób pieniądze, w całości, przeznaczyliśmy na potrzeby naszego oddziału.
Wszystko przebiegło tak sprawnie dzięki wielkiemu zaangażowaniu całego zespołu, a zwłaszcza zespołu pielęgniarskiego i pielęgniarki oddziałowej, pani Kariny, która tym zespołem kierowała i która pomagała na każdym etapie realizacji programu i była motorem wielu działań i rozwiązań. Byliśmy skłonni, jako oddział, powtórzyć w kolejnych latach takie badania, ale na taką skalę nie udało się nam tego dokonać. Szpital natomiast wykonywał jeszcze kilkukrotnie takie programy, w które również angażowaliśmy się, a środki otrzymane od miasta pozwalały realizować ZOZ-owi kolejne, bieżące potrzeby.