Z pewnością zastanawiacie się nad tytułem, o co tutaj może chodzić? Przeczytajcie.
Pewnego razu przebywała na oddziale neurologii 80-letnia pacjentka, z rozpoznaną CHOROBĄ ALZHEIMERA. Pacjentka była drobna, szczupła, chodziła samodzielnie, czasem gubiła się, była nielogiczna, więc wymagała stałego nadzoru. Miała też, jak to bywa u starszych ludzi, przestawiony cykl dobowy. Spała w dzień, a w nocy była aktywna. Bardzo to przeszkadzało nie tylko pielęgniarkom, ale i pozostałym pacjentom oddziału. Po konsultacji psychiatrycznej chora otrzymywała leki nasenne, ale mimo to, w nocy nie spała. Siadała, kręciła się, próbowała wyjść z łóżka. Pielęgniarki tłumaczyły, że jest noc, że musi spać i być w łóżku. Dla własnego bezpieczeństwa została na noc zapięta w pasy, aby nie zrobiła sobie krzywdy.
Pielęgnarki doglądały jej co jakiś czas i widziały, że pacjentka ciągle nie śpi. Przy kolejnym sprawdzeniu, co z pacjentką, okazało się, że ta oswobodziła się z pasów, które miała zawiązane na rękach. Wisiała na poręczy łóżka i sięgała po telefon, leżący na stoliku.
Gdzie pani chce dzwonić? – zapytała pielęgniarka.
Do domu, bo zaraz tam będę… Niech wiedzą… – odpowiedziała pacjentka.
Ze względu na to, że pacjentka sama oswobodziła się z pasów, personel, w obawie przed wypadnięciem z łóżka, postanowił ją z nich całkowicie uwolnić i pozwolić spacerować po korytarzu. Korytarz był na noc zamykany na klucz, więc nie było ryzyka ucieczki. Tak też się stało, a pielęgniarki obserwowały ją kątem oka, spacerującą, uzupełniając przy komputerze dokumentację oddziału. Był to czas około świąteczny i na końcu korytarza, na stoliku pod oknem, stała świątecznie przystrojona choinka. Obok stołu stały dwa krzesła. Była noc, pacjenci spali, na oddziale panowała cisza.
W pewnym momencie pielęgniarka usłyszała dźwięk przesuwanego krzesła. Wychyliła się, aby zobaczyć co to za dźwięk i co zobaczyła?! Nasza pacjentka, po cichutku, rozebrała już ponad połowę dekoracji z choinki i ułożyła ją na jednym z krzeseł.
Teraz chyba chciała sięgnąć wyżej i w tym też celu weszła na drugie krzesło, trzymając się równocześnie za klamkę okna. To cud, że z niego nie spadła. Może chciała wyjść przez okno do domu? Tego nie było wiadomo.
Do nieszczęścia było blisko. Gdyby zdążyła otworzyć okno, co może planowała, mogłoby się to skończyć tragicznie. Pielęgniarki zdążyły ją podtrzymać i pomogły zejść z krzesła, co wcale nie było łatwe, bo pacjentka zaczęła krzyczeć i szarpać się z nimi.
Pacjenci z pobliskich sal zaczęli wyglądać na korytarz z zainteresowaniem, co się dzieje, co to za krzyki na oddziale. Na pomoc wezwano lekarza dyżurnego, który pomagał uspokoić pacjentkę i doprowadzić ją do jej lóżka. Zlecił też dodatkowe leki. Do rana, po lekach i zmęczeniu swą nocną aktywnością przy pracy z choinką, pacjentka spała.
Na oddziale neurologii i oddziale udarowym na nocnym dyżurze są najczęściej tylko dwie pielęgniarki (rzadko kiedy trzy). A chorych jest 28. Nie zawsze są spokojni, a pacjenci z chorobą Alzheimera, wymagający pilnowania, to na neurologii codzienność. Czasem jest ich równocześnie kilkoro.
Trzeba więc mieć oczy dookoła głowy, aby wszystkich dopilnować, nie dopuścić do tak zwanych zdarzeń niepożądanych i zrobić jeszcze wszystko to, co należy do dyżurowych, pielęgniarskich obowiązków.